Jasne, że kocham Rzym za dosyć delikatną zimę, która pozwala zjeść pizzę na powietrzu również w styczniu czy w lutym. Ale uwielbiam go jeszcze bardziej za to, że gdy przyjdzie mi ochota na śnieg, to wcale nie muszę jechać daleko. Położone nieopodal Campo dell’Osso jest idealne również na jednodniową wycieczkę.

Miejscowość leży jeszcze w prowincji Rzymu. Dojazd z włoskiej stolicy zabiera tu średnio ok. 1.5-2 godziny. Docelowo, parkując samochód, jesteśmy na ponad 1550 m. n.p.m. i co oczywiste już sama trasa na górę dostarcza pięknych widoków. W weekendy, w najbardziej turystycznych miejscach tej lokalizacji, głównie przy punktach gastronomicznych, raczej nie ma co liczyć na to, że będziemy sami. Wystarczy jednak zagłębić się nieco w las i można liczyć na palcach spotykane po drodze osoby.
Zima w Campo dell’Osso
Podczas zimowych miesięcy warto wybrać się tutaj na długie spacery, gdy śnieg skrzypi pod butami. W ciepłe, słoneczne dni bywa w tych okolicznościach przyrody co najmniej rajsko. W południe, przy ponad 15 stopniach na plusie i intensywnym błękicie nieba, pokryty białym puchem pejzaż robi fantastyczne wrażenie. Czas możliwej przechadzki nie ma tak naprawdę ograniczeń. Wyznaczają go wyłącznie rytm dnia, temperatura powietrza lub zwyczajnie siły w nogach.

Idąc w kierunku lasu z Piazzale di Campo dell’Osso, gdzie w okolicach hotelu, barów, restauracji i wypożyczalni sprzętu narciarskiego, znajduje się rozległy parking samochodowy, można wybierać pomiędzy krótszymi i dłuższymi trasami. Niektóre z nich prowadzą na inne pobliskie wzniesienia, jak chociażby na monte Autore (1855 m. n.p.m.). Wejście na tą górę poprzedza rozległa dolina – Valle del monte Autore (1490 m. n.p.m.) – w zimowej scenerii nabiera jeszcze większego rozmachu.
W Campo dell’Osso można z powodzeniem pojeździć na biegówkach, uprawiać zimowy trekking na rakietach śnieżnych, czy też po prostu pospacerować (z kijkami lub bez). Kto ma ochotę przedłużyć pobyt, może skorzystać z bazy noclegowej na miejscu. Następny poranek odpłaci piękną ciszą.