W końcu udało mi się dotrzeć na wenecki taras widokowy w Fondaco dei Tedeschi. A że był to akurat listopad, nie było kolejki i nie było limitu czasu. Była po prostu Wenecja u moich stóp. Bez ograniczeń. To dlatego tak lubię podróże po sezonie.
Oczywiście na taras widokowy do Fondaco dei Tedeschi warto wybrać się nawet gdyby miało się stać w najdłuższej na świecie kolejce (z drugiej strony, nie ma takiej potrzeby, bo wizytę można zarezerwować internetowo tutaj). I gdyby trzeba było czekać na moment zrobienia zdjęcia przez znacznie dłuższą od spodziewanej chwilę. Bo Fondaco dei Tedeschi to jedno z tych miejsc, o których opowiada się potem przez wiele miesięcy wszystkim napotkanym znajomym. Warto zatem swoje odczekać. Albo wybrać Wenecję po sezonie 😉
Co najbardziej zachwyciło mnie w tym obiekcie? Obok widoku ma się rozumieć. Jego historia, bo po prostu uwielbiam, gdy nadaje się dzisiaj budowlom takie samo przeznaczenie jak miały w przeszłości. Fondaco dei Tedeschi był kiedyś zajazdem i magazynem dla niemieckich kupców, zjeżdżających do Serenissimej w celach handlowych. Potem, chwilowo, zamienił się w pocztę, by teraz znów powrócić do handlowych korzeni.
Dziś mieści się tutaj luksusowy dom towarowy – wszak jesteśmy w Wenecji. Nie oznacza to jednak, że wypicie kawy w eleganckim barze na parterze łączy się od razu z nadwyrężeniem zasobów portfela.
Po kawie, czy bez kawy, taras widokowy jest dla wszystkich i to całkiem bezpłatnie. Wystarczy wspiąć się na ostatnie piętro (odczekać w kolejce lub pokazać wcześniej dokonaną rezerwację) i oto ma się Wenecję na wyłączność u swoich własnych stóp. W zależności od pory roku, tylko na kwadrans, ale i na dłużej. Dobre i to, bo widoków jakie rozpościerają się z Fondaco dei Tedeschi nie można sobie w żaden inny sposób wyobrazić.
Canal Grande wije się niczym wstążka, dowodząc zupełnie naocznie niezwykłości tego miasta. Całe tutejsze życie toczy się na jego wartkich wodach. Obracając się w przeciwną stronę, wzrok napotyka kopuły Bazyliki św. Marka. A także pozaczepiane na dachach prywatne tarasy szczęśliwców, którzy mogą cieszyć się tym widokiem każdego dnia. To jednak zupełnie bez znaczenia, bo przecież i my tu teraz jesteśmy.
Szukasz klimatycznego noclegu w Wenecji? Podsyłam Ci jedną z moich ulubionych miejscówek – w Ca San Trovaso.
Lech
7 stycznia 2019 at 10:57 pmSuper artykuł ! Bywałem w Wenecji wiele razy w drugiej połowi lat osiemdziesiątych (mieszkałem wówczas w Mediolanie) i każdy gość z Polski liczył że pokażę mu Wenecję. I robiłem to z ogromną przyjemnością – o każdej porze roku. Ale Fondaco dei Tedeschi to chyba coś co powstało później – z pewnością bym tam był gdyby było !
Pozdrawiam – ale jeszcze małe uściślenie na koniec: wartkie wody Canale Grande ? To z pewnością „licentia poetica” – w Canale Grande woda stoi …
Kamila
8 stycznia 2019 at 7:02 pmTak, Fondaco to „niedawna” atrakcja. Powala każdego gościa, który chce lub nie chce zobaczyć Wenecji. Co do uściślenia, to doceniam i zdecydowania to była „licentia” 😉 Poniosło mnie! No ale tak działa właśnie Wenecja. Serdeczności 🙂