Wielokrotnie słyszałam zdanie, że nie ma jednej Wenecji. Najczęściej przekonywano mnie, że jest ich kilka. Czasami zdarzały się też jednak i śmielsze stwierdzenia, że Wenecja ma tyle twarzy, ile patrzy na nią osób. Na każdym wywiera bowiem inne wrażenie, każdemu odsłania się z nieco innej strony. Jedno jest pewne, by poznać prawdziwą duszę Wenecji, trzeba tu wracać. Albo mieć to szczęście, by zatrzymać się w mieście na dłużej. I wtedy codziennie, poniekąd ze zdziwieniem, odkrywa się wciąż to nowe jego oblicza. Choć wiele zależy też od tego gdzie się zatrzymamy.
Mieszkając przy bulwarze Zattere (Fondamenta delle Zattere), z okna widać otwarte morze i rozmach niczym nie przysłoniętego nieba.
Widok od strony Fondamenta delle Zattere – po drugiej stronie Giudecca
Niektóre wąskie uliczki Wenecji są naprawdę wąskie. Podobno tych
o szerokości poniżej jednego metra jest w mieście ok. dziesięciu.