Na podsumowanie 2017 r. na mojej Autostradzie Słońca wybrałam zdjęcie przewodnie, które z jednej strony obrazuje mega otwarcie jakie nastąpiło u mnie w tym właśnie kończącym się roku, a z drugiej wskazuje równocześnie na bezmiar możliwości oczekujących w nadchodzącym Nowym Roku 2018. Każdy kierunek daje jakąś perspektywą: trzeba, można, warto wybierać.
Bardzo lubię ten moment końca „starego” roku i już czekającego za rogiem „nowego”. Tę chwilę, gdy tegoroczna księga życia nie ma już więcej stron i na biurku, jeszcze zamknięta, oczekuje już ta następna. Całkiem puste, a raczej niezapisane atramentem kartki, wypełniają na razie po brzegi jedynie oczekiwania, niewiadome, wyznaczone cele i skryte marzenia.
Jednak zanim przygotuję się do pisania tych nowych stron, jeszcze raz przekartkuję, tym razem w całości, tą kończącą się księgę, robiąc moje własne podsumowanie 2017 r.
Jaki był ten kończący się rok dla mojego bloga?
Był na pewno rokiem przełomowym, całkowitego otwarcia się. Jeszcze w styczniu pisałam na mojej Autostradzie Słońca pod pseudonimem, unikając firmowania jej moją twarzą. Blog był więc dla mnie taką szufladą, do której pisałam, nie czując się do końca gotową na to, by wyjść z ukrycia.
Jak wiadomo wiele decyzji jest po części dziełem przypadku, albo może raczej podejmuje się je (bądź nie podejmuje) po prostu we właściwych na nie momentach. Tak było i ze mną. Nie zastanawiałam się specjalnie długo nad tym, dlaczego tak po prostu w marcu 2017 r. zamieniłam swojego blogowego avatara na własne zdjęcie. Tak się stało i tak już jest. Impulsem był filmik Travelerzy, do którego uwielbiam wracać (i który, jeśli macie ochotę przenieść się teraz na kilka minut do Rzymu, możecie zobaczyć tutaj) – to w nim po raz pierwszy odważyłam się połączyć siebie z blogiem i opowiedzieć o mojej pasji pisania o włoskości. Po tym pierwszym kroku ruszyła lawina innych projektów – jej kulminacją stało się opublikowanie zamykającego 2017 r. podcastu, w którym mówię (co jeszcze kilka miesięcy wcześniej uznałabym za szaleństwo) o pisanej przeze mnie książce. Życzyłabym sobie bardzo, by 2018 r. przyniósł mi jej ukończenie.
Podsumowanie 2017 r. i życzenia na 2018 r.
No właśnie, życzenia na Nowy Rok. Dla Ciebie, dla mnie. W tegorocznym okresie świątecznym zastanawiałam się sporo nad tym, jak chciałabym widzieć początek, a właściwie cały 2018 r. I chyba najbardziej przekonała mnie myśl przewodnia, którą jest „światło”. Mam nadzieję, że tak właśnie będzie: że światło będzie mi towarzyszyć przez kolejne miesiące roku. To włoskie, które daje radość, energię, pozytywne myśli i rozjaśnia nawet bardzo mocno zimowe dni, ale też (a może przede wszystkim) to wewnętrzne. Niech nigdy nie gaśnie!
Tobie też tego życzę. Wszystkiego najpiękniejszego w Nowym, 2018 roku!