W Pavii byłam tylko przez kilka godzin, ale wiem że na pewno jeszcze tam wrócę. Zafascynowana subtelną architekturą patchworku, gdzie zabudowa typowa dla okresu średniowiecza przeplata się z późniejszymi okazałymi pałacami wielkich włoskich rodów. Pamiętam te krótkie chwile, gdy z zaciekawieniem przyglądałam się smukłym sylwetkom średniowiecznych wież, zegarowych lub nie, odkrywając niespodziewanie dla siebie samej kolejny włoski Manhattan (po tym najsłynniejszym, w toskańskim San Gimignano). I było też rowerowo, leniwie, artystycznie i historycznie. No tak, wszak to Pavia…

Mażena
27 marca 2014 at 11:23 pmTo zdjęcie nie było kolorowane? niesamowite miejsce.
Blanka
28 marca 2014 at 11:20 amI ma niesamowity klimat. Polecam. I pozdrawiam.