Blog posts

Bar z widokiem na koszary gladiatorów

Bar z widokiem na koszary gladiatorów

Kulinaria, Lifestyle, Włochy, włoskość, podróże

To była prawdopodobnie najdroższa kawa jaką piłam dotychczas w Rzymie. Ale potraktowałam ją jako dodatek do biletu na wizytę w muzeum. The Court to bar z widokiem na pozostałości po koszarach i szkole gladiatorów, w tle których pyszni się masywna sylwetka Koloseum – zatem miejsce wyjątkowe, jedyne w swoim rodzaju. Popijając wspomnianą już drogą kawę, można stąd rozpocząć wirtualną podróż do czasów starożytnych. W ścisłym sezonie bywa tu tłoczno, bo kto nie chciałby wyruszyć na taką wyprawę…

Bar z widokiem na…

Pierwszy przystanek to Ludus Magnus – rozpościerające się dokładnie naprzeciw dawne koszary i szkoła gladiatorów. Przygotowywano się tutaj do morderczych walk na położonej nieopodal słynnej rzymskiej arenie. Obiekt pochodzi z I stulecia i zachował się w dosyć szczątkowej formie. Zatem trzeba użyć siły wyobraźni, aby „odbudować” koszary przez oczami.

Ludus Magnus, wzniesione wolą cesarza Domicjana, ujrzały ponownie światło dzienne dopiero w XX w. Odkryto je w 1937 r., a w dwie dekady później uporządkowano. Z rekonstrukcji wynika, że były to zabudowania o trzech piętrach, w których mieszkało jednorazowo blisko tysiąc gladiatorów. Także na tysiąc osób (chociaż inne źródła mówią o 3 tys.) była przewidziana wewnętrzna widownia na terenie koszarów – zasiadała na niej publiczność przyglądająca się ćwiczeniom walczących żołnierzy.

LUDUS MAGNUS – KOSZARY GLADIATORÓW

Ćwiczenia zamieniały się z czasem w prawdziwą walkę, która przenosiła się do sąsiedniego Koloseum. Obiekty łączył podziemny korytarz, ułatwiający przejście z jednego miejsca do drugiego. System podziemnych przejść oraz ukrytych podnośni i klap tworzył też dodatkowy element zaskoczenia zarówno dla gladiatorów jak i przyglądającej się „igrzyskom” publiczności: biorące udział w walkach zwierzęta pojawiały się w ten sposób nagle w różnych częściach areny.

Walki w antycznym Koloseum były krwawe i bezwzględne, pochłaniając niezliczone liczby istnień. Tym niemniej sama konstrukcja obiektu pozostaje do dziś przedmiotem powszechnego zachwytu. Ja też mogłabym przyglądać się jej sylwetce bez końca. Przypadł mi bardzo do gustu sposób w jaki pisał o Koloseum Josif Brodski: „Ktoś wymyślił łuk i go poniosło…”

Masz ochotę przeczytać również o innym niż to powszechnie znane Koloseum – zaglądnij tutaj.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *