Wybrałam się wczoraj na spacer na rzymskie Wzgórze Janikulum (Gianicolo). W pewnym momencie, korzystając z dobrodziejstw mocnych promieni słonecznych, które po wielu dniach deszczu odwiedziły w końcu Wieczne Miasto, usiadłam na ławce by trochę poczytać. Tak się akurat złożyło, że miałam przy sobie ksiażkę o historii Imperium Rzymskiego, stąd też sceneria okazała się więcej niż idealna. Szczególnie gdy dotarłam do rozdziału o tytule słynnego przysłowia, które mówi, że „wszystkie drogi prowadzą do Rzymu”. Spoglądając na panoramę centrum, jaka roztacza się z tarasu widokowego na Wzgórzu Janikulum, prawdziwość tych słów nie budzi wątpliwości. Do takiego miasta muszą prowadzić wszystkie drogi.
A skoro już jesteśmy przy drogach, które także dziś, w wielu sytuacjach, stanowią odpowiednio kartę przetargową lub kość niezgody w społeczeństwach, warto wspomnieć jak podchodzili do nich sami Rzymianie. Oczywiście, jak do innych istotnych rzeczy, z największą powagą, gdyż dobre drogi były gwarancją rozwoju państwa, jego sukcesu politycznego oraz handlowego. To dlatego, w momencie największej ekspansji Imperium Rzymskiego istniało tam ok. 85 tys. km dróg. Niektóre zbudowane ze środków państwowych, inne współfinansowane przez osoby prywatne, jednak wszystkie, obowiązkowo, prowadziły prosto do Rzymu.