Blog posts

Przypadkowa noc w toskańskim młynie

Przypadkowa noc w toskańskim młynie

Slow & Eko, Włochy, włoskość, podróże
Na Młyn w Gabbione (Mulino del Gabbione) natknęłam się przez przypadek, gdy rozglądałam się za jakimś nietuzinkowym noclegiem wśród toskańskiej przyrody. Wybór padł na okolicę miasteczka Pistoia, a końcowy efekt poszukiwań przeszedł moje najśmielsze oczekiwania.

Młyn pochodzi z X w., zbudowali go jeszcze Benedyktyni. Ma fascynującą historię, o której opowiadał mi przez całe popołudnie jego aktualny właściciel Paolo. By napisać o kolejach losów tego miejsca, nie starczy dwóch solidnych tomów, a co dopiero mówić o poście na blogu. Faktem jest jednak, że jeszcze 40 lat temu, mieszkająca w nim rodzina nie miała bieżącej wody i elektryczności. Jakby tego nie ująć, młyn pozostał dziewiczy i nieskalany cywilizacją przez całe 10 wieków.Młyn bibeloty 2
Paolo trafił kiedyś w te okolice, zobaczył młyn i stwierdził że chce go mieć. Odkupił go od właścicieli, wyremontował, doprowadził drogę i urządził w sobie tylko charakterystyczny sposób. Dziś prowadzi tu niewielkie gospodarstwo agroturystyczne. Pokoje gościnne znajdują się na dwóch kondygnacjach, na pierwsze piętro prowadzą wąskie i raczej nierówne kamienne schody. Wśród mebli i wyposażenia wnętrz nie brak „okazów” z XVIII i XIX w. Kto poszuka dobrze, znajdzie też i te dużo starsze. Olbrzymie łoża z baldachimami, malowidła ścienne, łazienki z drewnianymi wannami, to tylko niektóre z rarytasów.
k
Młyn pełen jest starych historii, bibelotów, obrazów i książek. Zachowały się tu też naczynia i przedmioty użytku domowego z dalekiej przeszłości. I to jedyne jak dotąd miejsce, w którym widziałam ściany łazienki ubrane (bo jak inaczej to określić) w czerwoną koronkę.
Zarówno lokalizacja młynu jak i wyposażenie wnętrz sprawiają wrażenie, jak gdyby czas zatrzymał się w tym miejscu wiele lat temu. Idealnym dopełnieniem tego stanu rzeczy jest brak zasięgu dla sieci komórkowych. Ewentualny smutek związany z tą ostatnią okolicznością złagodzi już pierwsza godzina lektury na ogrodowej huśtawce. Albo likier orzechowy produkowany przez właściciela.Salonik w Młynie w Gabbione (Toskania)

 

 

1 Komentarz

  1. Nadia Gruszka
    25 czerwca 2012 at 11:46 am
    Odpowiedz

    Kwintesencja Toskanii! Ach, marzy mi się taki kącik czytacza… 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *