Mam to szczęście, że przejeżdżam obok rzymskiego Kapitolu dwa razy dziennie. W drodze do i z pracy. O tym szczęściu nie zawsze jednak pamiętam. Często przypominają mi o nim dopiero turyści, którzy nawet podczas jednodniowego pobytu w Wiecznym Mieście spieszą by tu dotrzeć. Nie dziwię się. Kapitol w Rzymie, to magiczne miejsce. W końcu to tutaj wszystko się zaczęło. Gdy już sobie o tym przypomnę i nawet trochę się zawstydzę, że przejeżdżam obok wzgórza jakby nigdy nic, to zazwyczaj zatrzymuję Vespę, chociażby na kilka minut, i przyglądam się temu miejscu, zastanawiając się jak wyglądało i zmieniało się przez kolejne wieki. Bo to właśnie jest dla mnie w Rzymie najbardziej fascynujące, że tak wiele kamieni, budowli i wszelkiej maści najróżniejszych obiektów trwa tu od tysiącleci. Niezmiennie. Lubię przyglądać się im tak po prostu, próbując wsłuchiwać się w historie, które chcą mi opowiedzieć.
Czasami myślę, że aby tak naprawdę poznać Rzym, trzeba go właśnie posłuchać, a potem dać się ponieść wyobraźni, myśląc o tym, jaki mógł być kiedyś. Wieki, a także tysiąclecia temu.
Bo to co widzimy dzisiaj, to już bardzo, ale to bardzo zaawansowana opowieść. Kto wie tak naprawdę jak odległy to już punkt dobrze opowiedzianego storytellingu. Ja uwielbiam jednak doszukiwać się wciąż początków tej historii. Gdzie znaleźć ku temu lepsze miejsce jeśli nie na rzymskim Kapitolu?
Na Wzgórze Kapitolińskie wchodzę zazwyczaj od tylnej strony: od Piazza della Consolazione. Kocham ten moment, gdy centymetr po centymetrze, krok za krokiem, otwiera się przede mną widok na Forum Romanum. To najpiękniejszy początek spaceru, jaki można sobie chyba wyobrazić. Masywne, antyczne kolumny stają się coraz bardziej wyraziste, by w końcu mieć je prawie na wyciągnięcie dłoni. Opieram się o metalową balustradę i znów po prostu patrzę i słucham. Tylko tyle. Bo i czy można chcieć w tym momencie czegoś więcej?
Ale więcej i tak nadchodzi 🙂 Samo! W końcu Kapitol, to serce Rzymu, więc musi być jeszcze piękniej niż w najbardziej wybujałej wyobraźni. Moment, gdy otwiera się widok na Piazza del Campidoglio jest wart nawet kilkuminutowej wizyty w tym miejscu. Również po raz setny. A nawet tysięczny. To dlatego, ilekroć tu jestem, za każdym razem przejmuje mnie wciąż ten sam zachwyt. Na początku, jest to zachwyt nad całością: nad genialną wizją, nad precyzyjną kompozycją, nad doskonałością połączeń. Zaraz potem cieszę jednak oczy szczegółami: jubilerskim wykonaniem posągów, niezliczonymi odcieniami marmuru i w końcu soczystością pomarańczowego koloru okolicznych fasad, który w blasku rzymskich promieni słońca nabiera niespotykanej nigdzie indziej głębokości.
Wszystkie fotografie są mojego autorstwa i pochodzą z realizowanej na rzymskim Kapitolu kampanii reklamowej dla marki modowej Ciriana