Czasami wystarczy mi przeczytać tylko kilka właściwych zdań, by nagle znaleźć się w opisywanym miejscu… Niby tylko myślami i oczami wyobraźni ale mimo wszystko, jakoś tak mocno rzeczywiście… Zdarza mi się to szczególnie często, gdy czytam książki o włoskich miastach, wśród których niezmordowany prym wiedzie od jakiegoś czasu Wenecja.
„Wenecja – miasto tysiąca cudów, o niepowtarzalnym położeniu, rozrzucone w odległości ponad 4 km od kontynentu na 118 wyspach, które łączy około 400 mostów. Miasto na wodzie, w którym lekarz do chorego, robotnik do pracy, policja, orszak weselny i kondukt pogrzebowy jadą na (…) gondolach i łodziach motorowych.” (Joanna Olkiewicz, Najjaśniejsza Rzeczpospolita Wenecka, Warszawa 1972 r.). Prawda, że wystarczy tylko lekko przymknąć oczy i już po chwili siedzimy przy Ganal Grande, wsłuchując się w głuchy odgłos plusku wody, poruszanej przepływającą motorówką?