Blog posts

O powidłach figowych z Apulii

O powidłach figowych z Apulii

Kulinaria, Włochy, włoskość, podróże
Za każdym razem gdy wyjeżdżam z Apulii, już w momencie mijania tabliczki z przekreśloną nazwą tego regionu zastanawiam się co mnie do tego skłoniło. I czy jest jeszcze szansa na zmianę zdania. Nie inaczej było i tym razem. A jako że akurat w tym przypadku nie dało się zmienić kierunku jazdy, pocieszeniem i jedyną wizją przedłużenia apulijskich klimatów był wyładowany po brzegi bagażnik mojej Alfy. Oczywiście nie można mieć nawet wątpliwości, co do jego drogocennej zawartości. Były tam najlepsze na świecie, bo ma się rozumieć apulijskie, figi z których to postanowiłam zrobić natychmiast powidła.

I tak też się stało. Konfitury z najsłodszych apulijskich fig są dla mnie zawsze „lekiem na całe zło”. A te zrobione przeze mnie smakują, oczywiście, szczególnie fantastycznie. Wieczór ich przyrządzania był wyimaginowanym powrotem na sam dół włoskiego obcasa: delikatna, słodkawa woń gotujących się owoców roznosiła się po mieszkaniu i otulata trochę nieśmiało napotykane przedmioty. Z czasem wdarła się też na taras i zapanowała nad przydomowym ogródkiem ziół i przypraw. Dając solidnego prztyczka w nos zazwyczaj najbardziej „rozpachnionej” rzymskiej mięcie. To jednak nic wobec tego, jak powidła figowe zmieniają nieco już chłodnawe rzymskie poranki. Polecam je gorąco na otarcie łez po upływającym lecie. W jakimkolwiek miejscu, w jakiejkolwiek szerokości geograficznej…

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *