Blog posts

Nie tylko Rzym. Poznaj region Lacjum

Nie tylko Rzym. Poznaj region Lacjum

Slow & Eko, Włochy, włoskość, podróże

Oto moje Top5 „powolnych” miejscówek w regionie Lacjum. Bo przecież nie samym Rzymem człowiek żyje. 🙂 Wprawdzie w Wiecznym Mieście wystarczyłoby szlaków na co najmniej kilka żywotów, ale nie brak też pięknych odkryć w bliższych i dalszych okolicach włoskiej stolicy.

Któregoś dnia postanowiłam bardziej docenić Lacjum, region wielu atrakcji, których piękno przysłania jednak od stuleci blask bijący od Wiecznego Miasta. Stąd moja własna akcja #thinklocal i mocne postanowienie, aby częściej odwiedzać i pokazywać na blogu perły podrzymskich okolic. W tym cyklu przeczytacie o pięciu miejscach, które idealnie nadają się na „powolną”, jednodniową wycieczkę-ucieczkę od chaosu włoskiej stolicy.

1. Na kulturalny spacer – Park Potworów w Bomarzo

Ukryty z daleka od ciekawskich spojrzeń przypadkowych przechodniów Park Potworów w Bomarzo gwarantuje bardzo kulturalny spacer. W otoczeniu mitologicznych opowieści i wyłaniających się raz po raz spośród bujnej roślinności kamiennych olbrzymów, smoków i dzikich zwierząt, można na dłuższą chwilę zamknąć za sobą drzwi do rzeczywistości. Wystarczy trafić tu raz, by zapamiętać to miejsce na zawsze, albo chcieć, w miarę możliwości, powracać.

Parkiem zachwycił się m.in. Salvador Dalì, który znalazł w nim inspiracje dla swoich surrealistycznych dzieł. Trudno się temu dziwić, bo to materialny dowód na istnienie tajemniczych ogrodów, które zamykają zwiedzającego w wyimaginowanym świecie legend, mitów i własnych fantazji.

Park w Bomarzo jest dziełem księcia Vicino Orsini oraz architekta Pirro Ligorio i stanowi fantastyczny włoski przykład manieryzmu. Obiekt powstał wprawdzie w połowie XVI w., jednak do dzisiaj nie utracił na aktualności: spacer wśród kamiennych mitologicznych potworów i różnej maści olbrzymów, a także rozszyfrowywanie znaczeń wyrytych na okolicznych skałkach sentencji jest niezłą zabawą, okazującą się w ostatecznym rozrachunku utwierdzeniem w powszechnie znanych prawdach.

Miejsce to jest zdecydowanie unikatowe wśród innych obiektów architektoniczno-naturalistycznych w Lacjum. Ekscentryczne kamiennie rzeźby bogów i egzotycznych zwierząt prowadzą zabłąkanego w tych okolicach wędrowca po zakamarkach labiryntu o nieregularnym kształcie. Trzeba się wysilić trochę fizycznie i trochę też intelektualnie, by czerpać przyjemność z kolejnych odsłon tej, przygotowanej dla potomnych, fantastycznej w swoich formie i zamyśle opowieści.

Posiadłość po początkowych chwilach splendoru, wraz ze śmiercią księcia Orsini, popadła w zapomnienie aż na cztery wieki. Odzyskała świetność dopiero w ubiegłym stuleciu, także dzięki zainteresowaniu światowej sławy artystów. Park Potworów, z prawie czterdziestoma magicznymi obiektami, można odwiedzać codziennie, przez cały rok, od 8.30 rano do 19.00 (od kwietnia do października), a w pozostałe miesiące do zachodu słońca.

2. Latem, dla ochłody – Villa d’Este w Tivoli

Mieszcząca się w Tivoli parkowa rezydencja Villa d’Este, zwana jest też Willą Tysiąca Fontann. Uwielbiam to miejsce o każdej porze roku: latem urzeka soczystymi kolorami bujnej roślinności, za to zimą idealnie wpisuje się w melancholię pory roku nieustającym szumem fontann i wodospadów.

W połowie XVI w., gdy ją wznoszono, była uznawana za jedną z najokazalszych rezydencji w całej Europie. Imponująca bogactwem natury i zmysłem architektonicznym jej twórców, willa powstała na polecenie kardynała Hipolita II d’Este, syna Alfonsa I – księcia Ferrary i Modeny oraz owianej kontrowersyjną sławą papieskiej córki, Lukrecji Borgii.

Kardynał wynagrodził sobie w ten sposób swoje wielkie niepowodzenie – brak wyboru na tron piotrowy. Nie mogąc spacerować po posiadłościach papieskich, wybudował własną, piękniejszą.

Wnętrza pałacu kuszą splendorem kolorowych fresków na całym piano nobile, jednak to nie rezydencja gra tu pierwsze skrzypce: esencją jest założony poniżej poruszający idealną koncepcją ogród, który zdobią szczególnej urody wodotryski, sztuczne wodospady i baseny. Szpalery żywopłotów tworzą w tej wodnej scenerii dostojne aleje, a z tarasów otwierają się rozległe widoki na okolicę. Ogrody Villi d’Este robią oszałamiające wrażenie, a posiadłość widnieje na liście światowego dziedzictwa UNESCO.

3. Gdy mamy tylko pół dnia wolnego – Castelli Romani

Castelli Romani, to położony niezwykle malowniczo na podrzymskich Wzgórzach Albańskich (Colli Albani) szereg małych miejscowości, które już od czasów antycznych są ulubionym obszarem turystyczno–rekreacyjnym mieszkańców włoskiej stolicy. W I w. mieściła się w tych okolicach rezydencja rzymskiego imperatora Domicjana. Dzisiaj ma tu swoje domy letniskowe wielu rzymian. A ci, którzy ich nie posiadają, i tak chętnie odwiedzają Castelli Romani – przede wszystkim dla dobrego jedzenia, wina, pięknych widoków i świętego spokoju.

Castel Gandolfo jest chyba najbardziej znaną wśród tutejszych miejscowości. To słynna letnia rezydencja papieży. Pałac papieski wzniósł tu w XVII w. dla Urbana VIII Carlo Maderno. W obrębie pałacu mieści się też od 1935 r. obserwatorium astronomiczne. Za to po drugiej stronie placu wznosi się kościół San Tommaso da Villanova, dzieło Berniniego z 1661 r.

Miejscowość nie należy do dużych i wycieczka tutaj to dobry pomysł na spędzenie kilku godzin poza miastem, również przy okazji dłuższego zwiedzania Rzymu. Warto przejść się powoli wśród malowniczych uliczek najstarszego centrum: otwierające się gdzieniegdzie z ciasnych zaułków widoki na położone w dole jezioro Albano należą do wyjątkowo sugestywnych.

4. W poszukiwaniu historii – Civita di Bagnoregio

Civita di Bagnoregio, to z kolei prawdziwe miasteczko–wizytówka mniej znanego Lacjum. Miejscowość o ponad 2,5 tys. lat historii, wzniesiona na szczycie wzgórza przez Etrusków, posida czar, któremu naprawdę trudno się oprzeć. Zawieszona na czubku skały, łączy się ze współczesną częścią miejscowosci za pomocą długiego wąskiego mostu, na którym obowiązuje niemal wyłącznie ruch pieszy.

Wyjątkowość okolicznej scenerii wykorzystano wiele razy w reklamach i filmach. Nie ma się czemu dziwić, trudno o bardziej niezwykły zakątek, który niczym za wypowiedzeniem zaklęcia przenosi przyjezdnego w odległe czasy średniowiecza.

Civita di Bagnoregio znane jest we Włoszech jako „umierające miasto”. Jedną z przyczyn jego zagłady jest erozja skał, na których się wznosi. Wypłukiwanie kamienia zagraża fundamentom tutejszych domów, co od lat prowadzi do wyludniania się miejscowości. Tym bardziej trzeba tu dotrzeć zanim będzie zbyt późno.

5. Nad brzegiem morza, w „greckich” klimatach – Sperlonga

Tak jak wspomniałam na początku tego posta, to jest Top5 „powolnych miejscówek”, więc muszę od razu zaznaczyć, że Sperlonga chociaż nosi miano città slow, w sezonie jest mocno turystyczna. By zatem doświadczyć spokojnych spacerów wśród kwiecistych, wąskich uliczek i zaułków tego bajkowego miasteczka, trzeba tu dotrzeć w tygodniu lub przynajmniej omijając stricte wakacyjne miesiące.

Miejscowość leży w południowej części wybrzeża Lacjum, znanej z ładnych piaszczystych plaż, skalistych przylądków i urokliwych zatoczek. Okolice te, zapewne też ze względu na swoje walory estetyczne, nazywane są dumnie Riwierą Odyseusza (Riviera di Ulisse).

Wzmianki o tych terenach znalazły się w Odysei Homera, co pewnie przyczyniało się do osiedlania się tutaj sławnych starożytnych Rzymian. Luksusowe posiadłości zajmowały też w czasach antycznych okolice Sperlongi: najsłynniejszą była willa cesarza Tyberiusza z I w. n.e.

Sperlonga położona jest na wysokim cyplu, który wrzyna się malowniczo w morze. Miejscowość przywodzi na myśl typowe greckie „białe miasteczka” z labiryntem wąskich uliczek i ścianami domów, których intensywna biel kontrastuje z kobaltem tafli morskiej. Spacer wśród odsłaniających się z każdym kolejnym krokiem nowych zacienionych zaułków staje się przyjemną zabawą, której celem jest nic innego jak tylko powolne, beztroskie odkrywanie nieznanego. Bez konieczności dotarcia do jakiejś odgórnie obranej mety. W końcu Sperlonga to città slow: tu dla zasady, po prostu nie można się spieszyć.

2Komentarze

  1. Tadeusz
    15 kwietnia 2018 at 8:54 pm
    Odpowiedz

    Brakuje Frascati. 25 minut z dworca Termini. Jeżeli się wybieracie do Castel Gandolfo,to koniecznie wstąpcie do Frascati. Odradzam odwiedzanie pobliskiego Albano. Strata czasu,mimo świetnej trattorii.

    • Kamila
      16 kwietnia 2018 at 6:43 am

      Dziękuję za pomysł, by wysiąść na chwilę z pociągu i zobaczyć też coś innego, w tym przypadku Frascati 🙂 2 w 1! 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *